Eichenberg - 2009-08-29 12:17:53

Nad tą tonącą w czerwieni częścią dzielnicy dzień i noc rozciąga się dławiący, słodki odór krwi. Siedem masarni po obu stronach drogi tworzy ślepą ulicę, której warsztaty łączą się drewnianymi przybudówkami i płotami dla ochrony przed żywą zwierzyną. Na sznurach i hakach suszą się parujące kiszki, a między wiszącymi w głębi zabudowań półtuszami wieprzowymi od świtu do zmierzchu uwijają się półnadzy rzeźnicy. Na spadzistych dachach masarni powiewają płótna, zaś nad ulicą rozwieszone są sznury rozmaitego przeznaczenia. Do nozdrzy kupujących przebijają się wonie prochu, siarki, a nawet soli.

Dwóch ogromnej tuszy krasnoludów rozpartych na ławie strzeże wejścia do tego rogu obfitości ludzi prostych.

www.godsmack.pun.pl www.javagsm.pun.pl www.legionyciemnosci.pun.pl www.kety.pun.pl www.pedagogika2010euhe.pun.pl